piątek, 14 września 2012

Rozdział 2 - "Czyli jednak litość..."

 O wczorajszej nocy Destiny najchętniej by zapomniała. Strach jaki odczuwała, kiedy otoczyło ją trzech mężczyzn równał się z tym, jaki odczuwała za każdym razem, kiedy wracała do domu. Czasem wydawało jej się, że stała się smakowitym kąskiem dla wszystkich złoczyńców tego świata - wszędzie czyhało na nią niebezpieczeństwo. Nie czuła się pewnie nawet w domu, z którego uciekła.
 Nie pamiętała tylko, co działo się z nią później. Wiedziała, że uratował ją jakiś chłopak, który w mgnieniu oka rozprawił się z tymi trzema bandytami, a potem przerzucił ją całą sparaliżowaną przez ramię i wziął ze sobą, chroniąc przed kolejnymi katastrofami. Destiny nie widziała jego twarzy. Ukrył ją pod kapturem, a podczas nocnej ucieczki z parku, nie odezwał się ani słowem.
 Kiedy dziewczyna się obudziła, była kompletnie zdezorientowana - jakby ktoś wyrwał ją z pięknego snu. Przed oczami miała uśmiechniętą twarz młodego blondyna. Myślała, że nadal śni, ale ponieważ jej sny nigdy nie były tak spokojne, odróżniła rzeczywistość od fikcji, i od razu uciekła w róg łóżka między dwie, stykające się ściany.
 - Dzień dobry - przywitał się nieznajomy, nie zwracając uwagi na dziwne zachowanie nastolatki.
 Blondynka nie była ufna w stosunku do ludzi, a każdy wydawał jej się podejrzany. Nie otwierała się na nowe znajomości.
 - Kim jesteś? - zapytała nieśmiało na początku, nie spuszczając wzroku z chłopaka ani na chwilę.
 - Zack - odpowiedział jej, nadal szeroko się uśmiechając. - Nie powinienem cię tu trzymać bez twojej zgody, ale nie miałem wyjścia. Byłaś przerażona i nic do ciebie nie docierało, kiedy mówiłem.
 Dziewczyna zastanawiała się, czy to on ją uratował, a potem zabrał do swojego domu, żeby nic się nie stało. Takiej troski nie dostarczył jej nikt przez ostatnie lata, a on zadbał o nią, choć nie miał o niej żadnego pojęcia. Nie znała tego uczucia.
 - Nie powinnaś chodzić sama po nocy - kontynuował. - Wtedy czają się różne bestie - mówił jakby opowiadał o duchach i wierzył w tę historię. - Jak się czujesz?
 Znów zaczął martwić się o swoją nową znajomą. Nie robił gwałtownych ruchów, bo wiedział jak zareaguje dziewczyna.
 - W porządku... - Wydukała w końcu pod nosem, nadal patrząc przestraszonym wzrokiem na blondyna, a od czasu do czasu obserwując jasno-niebieski pokój. - Muszę iść do domu... - dodała szeptem i powoli, bacznie obserwując chłopaka, zaczęła podnosić się z dużego łóźka. Bała się chłopaka i nie pozwalała mu się zbliżyć. A przecież to nie on był jej wrogiem.
 - Na pewno wrócisz do domu? - zapytał podejrzliwie, patrząc na nią kontem oka, nadal przyjaźnie się uśmiechając. - To chyba nie jest miejsce, w którym chciałabyś teraz przebywać, prawda?
 Destiny była w szoku. Nie wiedziała, że chłopak znał jej pochodzenie. Nie wiedziała też, że wiedział o niej już wszystko. Wystarczyła chwila, aby poznał ją lepiej.
 - I dlatego mnie tu przyprowadziłeś? Z litości? - Wywróciła oczami i podeszła do stolika, na którym stała jej zniszczona, stara torba z ubraniami. Była gotowa pożegnać się z nowym znajomym, odejść i nigdy nie wracać. Jednak on miał inne plany. Nie chciał pozwolić, żeby ona wyszła.
 - Wiem, że nie jest ci łatwo mieszkać z alkoholikiem. Wiem, co on ci robił, i co sama sobie przez niego robiłaś. - Złapał ją za ręce i wykręcił je do góry, pokazując pokaleczone nadgarstki. - Nie chcesz do niego wracać i nie masz, gdzie się podziać, więc przyjmij moje zaproszenie i zostań tu ile tylko chcesz. - Popatrzył jej prosto w oczy. Miał piękne, niebieskie tęczówki, które prawie zwaliły Destiny z nóg. Nigdy nikt nie popatrzył na nią w taki sposób.
 - Czyli jednak litość... - mruknęła niezrozumiale i odwróciła swój speszony wzrok od chłopaka.
 Nie potrzebowała współczucia. Potrafiła sobie poradzić bez niczyjej pomocy - tak sobie to ciągle powtarzała. Myślała, że łatwo jest zacząć od początku, nie mając żadnego planu na start, bez dachu nad głową i ani centa w kieszeni.
 Nim zaprzeczyła i podziękowała za gościnność, Zack zabrał jej torbę z ramienia i położył za siebie. Długo musiał przekonywać Destiny, żeby przyjęła zaproszenie, ale po wielu próbach, zgodziła się. Postawiła jednak warunek, że jak tylko zarobi trochę kasy i znajdzie coś dla siebie to natychmiast się wyniesie. Chłopak bez kaprysów przystanął na taki układ, myśląc, że uda mu się udomowić nastolatkę do tego czasu.
 Dziewczyna nie spodziewała się, że mieszkanie pod jednym dachem z osiemnastoletnim chłopakiem, może być takie trudne. Zwłaszcza, gdy już początek był feralny.
 Blondyn podał swojej koleżance ręcznik i pokazał drzwi do łazienki. Sam zaś zszedł do kuchni, zrobić dla nich śniadanie. Dziewczyna, zbliżając się do ubikacji, ciągle była przekonana, że Zack mieszkał sam. Jej zdziwienie było ogromne, kiedy otwierając drzwi, zobaczyła przed lusterkiem drugiego chłopaka, z owiniętym ręcznikiem dookoła pasa. Speszona szybko zamknęła drzwi i odwróciła się tyłem, czując jak jej policzki się czerwienią.
 Zrezygnowała z kąpieli na jakiś czas. Zeszła nieśmiało do kuchni na parterze, kładąc delikatnie stopy na drewnianych schodach, minęła łuk drzwi kuchennych, a następnie zajęła jedno z metalowych krzeseł.
 - Już? Szybko się wyrobiłaś. - Uśmiechnął się Zack przez ramię, kończąc smarować kanapki.
 - Łazienka była zajęta. Nie powiedziałeś mi, że z kimś mieszkasz... - odpowiedziała, spuszczając wzrok na swoje czarne paznokcie.
 Po chwili do kuchni wszedł wysoki szatyn z lekkim zarostem na twarzy. W samych jeansach podszedł do lodówki, nie odzywając się do nikogo na przywitanie. Wyciągnął z niej puszkę piwa i oparł się o blat nowoczesnego, czarnego kredensu.
 - Destiny, poznaj Nathana, mojego kuzyna. - Przedstawił ich sobie Zack.
 - Cześć - powiedziała dziewczyna i uśmiechnęła się do szatyna, ale on nie odwzajemnił tego. Ciągle się opierał i patrzył na blondynkę z ponurą miną, nie wysilając się na żadną inną. Nie podał jej nawet ręki, choć jako pierwsza ją wystawiła. Zdziwiona przeniosła wzrok na Zacka, który tylko wzruszył ramionami.
 Nathan nie spędził z nimi nawet dwóch minut. Po paru łykach piwa wyszedł z kuchni z napojem w ręce.
 - Nie martw się. On zawsze jest taki miły - starał się ją pocieszyć Zack i podał na stół talerz z wyśmienicie wyglądającymi kanapkami.
 Pierwsze dni były oporne. Dziewczynie ciężko było się przystosować do nowych warunków i czuła się nieswojo w domu chłopaków, zwłaszcza gdy nie było w pobliżu Zacka. Nie umiała się porozumieć z Nathanem, który wybudował dookoła siebie mur i otoczył go drutem kolczastym, żeby nikt się do niego nie zbliżył. Był zbyt tajemniczy w odróżnieniu od swojego wesołego i otwartego współlokatora. Jego zachowanie coraz bardziej zadziwiało Destiny. Zwłaszcza, kiedy któregoś poranka zaczął dość dziwną rozmowę.
 - Zabiłaś kiedyś kogoś? - zapytał znienacka podczas śniadania, siedząc naprzeciwko skrępowanej dziewczyny. Dwudziestolatek znów chodził po domu w samych spodniach, prezentując swoją imponującą klatkę piersiową.
 Destiny nie ukrywała, że od tego pytania dostała gęsiej skórki, a do końca tej rozmowy czuła się jakby pętla na jej gardle coraz bardziej się zaciskała. Zaczął ją przerażać i dziewczyna chciała uciec od tego mrożącego krew w żyłach tematu.
 - Nie... - zaprzeczyła cicho, unikając spojrzenia szatyna.
 Nie zabrzmiała zbyt przekonująco. Przez jej głupią nieśmiałość, traciła okazje, żeby lepiej poznać nowych znajomych. Marnowała szanse, żeby postawić na swoim i zacząć uszczęśliwiać siebie, a nie wszystkich dookoła, choć oni nawet nie byli w stanie tego docenić.
 - Nigdy? - kontynuował, dziwiąc się postawie blondynki. - Nigdy nie miałaś ochoty wbić komuś noża w plecy?
 Nathan uśmiechnął się szyderczo, a widząc bladą twarz dziewczyny, wygiął usta jeszcze bardziej do góry. Jego plan się powiódł - zniechęcił do siebie Destiny i spowodował, że chciała uciec z krzykiem z tego domu.
 - Zmywasz - dodał z tą samą irytującą mina, a widząc, że dziewczyna jest kompletnie zbita z pantałyku i prawdopodobnie myślała o zmyciu śladów po zabójstwie, kontynuował. - Naczynia. Ja zmywałem przedwczoraj, Zack wczoraj, a teraz twoja kolej.
 Nathan wstał od stołu i zabierając garść paprykowych chipsów i odszedł, zostawiając Destiny samą w kuchni.
 Dziewczyna nie mogąc zrozumieć, skąd u chłopaka wzięło się tyle negatywnego nastawienia do niej i do całego świata, zaczęła zmywać naczynia, tak jak narzucił jej to szatyn. Nie chciała sprawiać problemów i postanowiła przestrzegać ich zasad. A raczej zasad, które wymyślał Nathan na poczekaniu, aby ktoś wykonał za niego brudną robotę.
 Kiedy spłukiwała ostatnie talerze, do domu wpadł jak burza Zack, krzycząc jej imię.
 - Destiny?! Gdzie ona jest? - zapytał Nathana w korytarzu, po czym wbiegł zdyszany do kuchni, podpierając się o framugę drzwi. - Dlaczego ona zmywa? - Zdziwił się.
 - Bo nadeszła jej kolej. - Wzruszył ramionami Nathan, ciesząc się z tego, że zmusił nową współlokatorkę do mycia po nim naczyń.
 Zack zignorował wredny humor starszego kuzyna, złapał siedemnastolatkę za nadgarstek i odciągnął od zlewozmywaka, nie pozwalając jej dokończyć.
 - Musisz stąd na chwilę wyjść - powiedział, wypychając blondynkę za drzwi domu. - Zrób sobie spacer, pozwiedzaj okolicę, a później cię znajdę i wrócisz. Wybacz, ale to jest naprawdę konieczne - mówił szybko, nie robiąc żadnej przerwy między zdaniami.
 - Niech zostanie. - Nathan znów uśmiechnął się w ten sam złowieszczy, chamski sposób, patrząc z góry na zdezorientowaną nastolatkę.
 - Nie może zostać! - sprzeciwił się osiemnastolatek, posyłając znaczące spojrzenie do kuzyna.
 Blondyn chciał ochronić bezbronną dziewczynę przed swoim nieobliczalnym ojcem. Doskonale znał jego szatański plan, wiedział czego od niego i od Nathana oczekuje i choć nie chciał mieć z tym nic wspólnego, nie mógł się mu sprzeciwić, ponieważ ojciec miał zbyt wielki dar przekonywania. Zack i Nathan zostali zmuszeni, żeby złapać dla niego Destiny, która nie wiedziała, że ojciec tego pogodnego chłopaka, to szaleniec, który prześladował ją zanim trafiła do domu chłopaków.


Wybaczcie, że tak późno, ale ledwo wiążę koniec z końcem - nie mam kompletnie na nic czasu! Z czytaniem Waszych blogów też się zaniedbałam, ale nadrobię jak zawsze :D Trudno mi powiedzieć, kiedy napiszę trzeci rozdział - nie lubię, gdy nie mam wcześniej w przód napisanych kilku, a później tylko "kopiuj/wklej" i poprawić błędy. Postaram się za max.2 tygodnie dodać :D

12 komentarzy:

  1. Nie wiem, może jestem głupia... Ale bardziej polubiłam Nathana :D Tzn. Zack jest taki miły i pomocny, ale Nathan ma w sobie 'to coś'. Tak mi się wydaje... Poza tym nie jest blondynem - nie lubię blondynów ;)
    Zdziwiłam się, gdy na końcu rozdziału wyjawiłaś, przed kim i dlaczego Zack chciał ukryć Destiny... Chyba miałam cichą nadzieję, że zostanie to tajemnicą do następnego rozdziału, że będę miała czego wyczekiwać z palpitacjami serca ;)
    W tym rozdziale znalazłam znacznie mniej błędów (głównie interpunkcji) lub nie rzuciły mi się w oczy ;)
    Pozdrawiam :)
    [arkana-cierpienia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej ;)
    Kurczę, powaliłaś mnie tym rozdziałem. Jeszcze zanim skończyłam czytać w głowie już miałam milion pytań, typu: kim jest szaleniec, skąd Zack wie tyle o Destiny i czy Nathan okaże się bardziej godny jej zaufania. To ciemny typek, ale.... Tacy są zawsze bardziej... hmm, brakuje mi słowa.
    Cóż, już wiem kim jest szaleniec, już wiem skąd oni o niej tyle wiedzą (tatuś powiedział), ale nie wiem czemu kazał ją schwytać!
    Rozdział jest genialny wręcz! Zaczęłam czytać i w mgnieniu oka skończyłam, tak mnie wciągnął! Oby tak dalej ;)
    Z niecierpliwością czekam na nexta ;)
    Pozdrawiam.
    try-to-go.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nathan jest taki tajemniczy... Kurczę, niby coś z nim jest nie tak, ale cholera, przyciąga mnie ;D
    Zaciekawił mnie tym swoim murem i szyderczym uśmiechem, nie powiem.
    Ale Zack też jest fajny ;) Tym bardziej, że blondyn. Lubię blondynów :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pojawił się 1 rozdział na www.arkana-cierpienia.blogspot.com - zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobry rozdział :)
    Nathan jest tajemniczy, ale wydaje się bardzo dojrzały. Za to Zack jest bardzo opiekuńczy. Coś mi mówi, że Destiny zakocha się w jednym i drugim :P

    U mnie też nowa notka :)
    http://the-dark-past.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie znalazłam czas, aby tu wpaść. Spodobało mi się Twoje opowiadanie. Szkoda mi Destiny. Miała zmarnowane życie. Matka zmarła, a ona została sama z ojcem alkoholikiem, który ją bije. Jak można kopać własną córkę? To chore. Była przerażona, jak to przeczytałam. On nie posiada ani krzty instynktu rodzicielskiego? Ani odrobinki? No cóż, chyba nie. Gdyby posiadał, to nie potraktowałby jej w taki okropny sposób. Nic dziwnego, że uciekła. Chociaż... to chyba nie był tak do końca dobry wybór. O mało nie została zgwałcona. Masakra. Dobrze, że Zack się pojawił i jej pomógł. Ciekawa jestem, jak dał radę tym chłopakom. Ich było kilku, a on jeden... to trochę dziwne. No, ale najważniejsze, że ją ocalił. Nathan jest dziwny. Co miały oznaczać te pytania, które jej zadawał? Przez chwilę myślałam, że to on jest psychopatą. Ale ta końcówka... tu chodzi o ojca Zaca? Upatrzył sobie Destiny... Mam nadzieję, że nic jej nie zrobi. Czyli co? Zack uratował ją tylko po to, żeby później móc wystawić ją ojcu? Przykre, bo sądziłam, że on tak zwyczajnie chciał jej pomóc. A teraz znów chce ją chronić... Zmienny jest. A co na to Nathan? Pozwoli mu na to? A może zechce za wszelką cenę ją zatrzymać dla tego faceta?

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie to co 2, 3 dni sprawdzam wszystkie blogi, które czytam, więc raczej nie przegapię rozdziału. No, chyba, że będziesz pisać codziennie. :D Ale jak coś, to możesz mnie poinformować. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sorry za spóźnienie... I to gigantyczne, ale nie ogarniam rzeczywistości po wakacjach.
    Trochę powiało grozą w tym rozdziale. Niby wszystko wkracza na swój właściwy tor, przystojny blondyn u boku, a tu nagle pojawia się jego agresywny kuzyn i ojciec...Czego ten człowiek oczekuje?
    Pozdrawiam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na 3 rozdział ;) http://arkana-cierpienia.blogspot.com/2012/09/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej, u mnie nn ;)
    Zapraszam i pozdrawiam ;)
    try-to-go.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na www.arkana-cierpienia.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń