niedziela, 2 września 2012

Rozdział 1 - "Mam dość tej patologii!"

 Powoli zbliżała się północ. W nocy wszystko zdaje się straszniejsze i bardziej mroczne. Słychać dźwięki, na które nigdy nie zwracało się uwagi. Najbardziej przerażające jest bicie serca podczas ucieczki.
 Droga do domu wydawała się ciągnąć w nieskończoność, kiedy przestraszona Destiny próbowała schować się przed mężczyzną w czarnym płaszczu i glanach, który po raz kolejny chciał dorwać nastolatkę. Biegła ile sił w nogach, ale on nadal za nią był. Dziewczyna nie wiedziała, dlaczego ciągle ją ścigał, ale wolała trzymać się od niego z daleka.
 Destiny wbiegła do domu, trzaskając drzwiami i zamykając wszystkie zamki. Dopiero wtedy odetchnęła z ulgą, choć zdawała sobie sprawę, że nigdzie nie jest bezpieczna. Zwłaszcza tutaj. Wiecznie pijany ojciec nie byłby w stanie jej obronić przed takim człowiekiem. Nie zauważyłby nawet, że ktoś próbuje zabić jego córkę. Dla niego alkohol stał na pierwszym miejscu.
 - Kupiłaś?! - krzyknął Anthony z salonu.
 Dziewczyna niepewnie weszła do środka. Bała się jak tę wiadomość przyjmie nerwowy ojciec.
 - Nie mam - wyznała ze spuszczoną głową jakby przygotowywała się na karę.
 Ojciec odłożył resztkę papierosa do popielniczki i odrywając wzrok od małego telewizora, niezdarnie podniósł się z kraciastego fotela, podpierając rękoma po bokach.
 - Co to znaczy "nie mam"? A pieniądze? - dopytywał się. Podchodził coraz bliżej, odgarniając pałętające się pod nogami ubrania.
 Do tej pory był nadzwyczaj spokojny i opanowany, ale kiedy Destiny przyznała się, co się stało z jego pieniędzmi, stracił nad sobą panowanie.
 - Zgubiłam. - Przyznała ze skruchą.
 Spodziewała się reakcji ojca, który hańbił się pracą, a pieniądze czerpał tylko ze miesięcznej pensji umarłej matki. Gotówka nie była zbyt wysoka, a on i tak wszystko wydawał na alkohol i papierosy zamiast na jedzenie i nowe ubrania. Dlatego wpadł w furię, gdy jego jedyna córka zgubiła dziesięć dolarów przeznaczone na fajki. Nie zawahał się, żeby podnieść na nią rękę. Zawsze się tak odpłacał za nieposłuszeństwo. Bił ją, wyzywał i ciągle rozkazywał. Dziewczyna, bojąc się konsekwencji, zawsze zjawiała się na jego żądanie i robiła to, czego chciał. Nikomu nie powiedziała o swoich problemach, bo na nikogo nie mogła liczyć. Wszyscy przyjaciele odwrócili się od niej przez to, że pochodziła z tak patologicznej rodziny.
 Zbulwersowany ojciec szarpnął dziewczynę za koszulkę i odepchnąć ją, a ona, potykając się o brudne ubrania rodzica, upadła na podłogę. Chowając twarz za rękoma, przyjmowała kolejne kopniaki od ojca, nie protestując ani nie próbując się ratować. Wiedziała, że to bez sensu.
 Kiedy ojcu przeszła złość i wrócił do oglądania meczu, poniżona dziewczyna po cichu uciekła z jego pokoju i położyła się na łóżko w swojej małej, ciemnej i chłodnej sypialni. Leżała na boku, patrząc w szarą i odrapaną ścianę. Z oka kapnęła jej łza, ale do płaczu była przyzwyczajona. Od śmierci mamy i Madeleine nie przespała ani jednej nocy, nie wylewając morza łez.
 Wychodziła z siebie, żeby pomóc ojcu wyjść z nałogu, ale ten nie chciał słuchać o żadnych odwykach. Gwałtownie reagował, kiedy słówkiem o nich wspomniała. Robiła wszystko, żeby ten dom nie przypominał wysypiska śmieci - ciągle sprzątała brudne skarpetki ojca, myła podłogi i naczynia, a on zamiast docenić jej wkład, robił wszystko, żeby przywrócić wcześniejszy bałagan. Gdyby nie nastolatka, umarłby z głodu. Nie ruszył się z fotela, nawet po to, aby zrobić sobie kolację, a przed spaniem wypijał jeszcze kilka kieliszków taniej wódki zamiast ciepłej herbaty.
 Destiny podniosła się z łóżka. Zawsze, gdy było jej tak cholernie smutno, brała gitarę i grała jakieś dołujące piosnki, które były idealnym odzwierciedleniem tego, co działo się w jej sercu. Tym razem nie mogła sobie pozwolić na chwilę relaksu - gitary, którą kupiła, wydając pieniądze z własnej kieszeni, nie było w miejscu, gdzie zawsze stała.
 Nastolatka zerwała się na równe nogi i wróciła do ojca.
 - Tato? Nie wiesz gdzie jest moja gitara? - zapytała nieśmiało, bojąc się, że Anthony znów ją zaatakuje.
 - Sprzedałem ją - odpowiedział bez wyrazu, gapiąc się w stary telewizor.
 - Co?! - Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała. - Jakim prawem?! Kupiłam ją za własne pieniądze! Jak mogłeś ją sprzedać, nie pytając mnie o zgodę?!
 Blondyna nie mogła zrozumieć toku myślenia swojego zaślepionego ojca. Nie dość, że nie dawał jej ani centa kieszonkowego i niczego jej nie kupował, to pozbywał się jej własnych rzeczy, żeby mieć za co kupić wódkę.
 Tego było za wiele. Dziewczyna za długo kłębiła w sobie złość. Ciągle wmawiała sobie, że on jest zagubiony i potrzebuje pomocy. Broniła się przed tym, żeby przed samą sobą powiedzieć, że tak naprawdę nienawidziła ojca za to, kim się stał.
 - Nie drzyj mordy! - Warknął starszy mężczyzna, przenosząc w końcu swój przepity wzrok na córkę. - Potrzebowaliśmy pieniędzy, żeby opłacić mieszkanie.
 Bronił się kolejną marną wymówką. Nic nie mogło usprawiedliwić jego pijackiego toku myślenia.
 - Mielibyśmy pieniądze, gdybyś nie wydawał ich na alkohol i papierosy! - Pierwszy raz od paru lat podniosła głos. Choć wiedziała, że nadszedł czas, żeby sprzeciwić się temu wszystkiemu, nie była pewna swojej decyzji. Wiedziała, że nie jest na tyle silna, żeby nie dać się poniżać ojcu. - Ciągle zabierasz pieniądze, które tak naprawdę należą się mnie, bo sam brzydzisz się pracą! Mógłbyś tylko cały dzień siedzieć, gapiąc się w ten telewizor z puszką piwa w ręce! Mam dość tej patologii! - krzyknęła zdenerwowana.
 Ojciec znów musiał się podnieść, żeby wynagrodzić dziewczynie jej odważne posunięcie. Ale był słabo kreatywny - za dobre i złe odpłacał się tym samym. Podszedł do dziewczyny, którą aż telepało z wściekłości i znów próbował ją uderzyć. Tym razem nastolatka mocno zacisnęła pięści i nie chowała wzroku przed ojcem. Uważnie obserwowała jego dłoń, a kiedy znalazła się tuż obok jej policzka, zamknęła oczy i stało się coś niespodziewanego - wcale nie poczuła bólu, nie poczuła niczego. Pięść ojca przeszła swobodnie przez głowę dziewczyny jakby wcale jej tam nie było. Ojciec nie utrzymał równowagi i upadł na komodę, przewracając kwiatka i ramkę na zdjęcie. Był w takim samym szoku, co dziewczyna. Nigdy wcześniej nie przytrafiło jej się nic takiego.
 Spojrzała na ojca. Zamiast mu pomóc, odwróciła się na pięcie i uciekła do swojego pokoju. Zamknęła drzwi na klucz i weszła na okno, obmyślając plan ucieczki, nie zwracając uwagi na dobijającego się rodzica. W tym domu nie było niczego, na czym jej zależało. Zabrała tylko parę koszulek, drugie spodnie, bieliznę, czyli prawie całą swoją garderobę, do małej torby. Dorzuciła jeszcze kredkę i tusz do rzęs. Nic więcej jej tu nie trzymało. Już dawno powinna stąd uciec, zostawiając tego alkoholika samego na pastwę losu, ale ciągle łudziła się, że on może się zmieni. Z każdym odwlekającym się dniem, cierpiała coraz bardziej. Teraz chciała zmienić swoje życie.
 Nigdy nikt nie mówił, że życie na własną rękę jest łatwe. Nikt nie chce dać pracy niedoświadczonej osobie, nikt też nie chce wynająć mieszkania komuś bez pieniędzy. Z jednej strony nastolatka cieszyła się, że uciekła z tamtego wariatkowa, a z drugiej żałowała, bo nie miała dachu nad głową. Jedyną osobą, z którą mogła porozmawiać była jej najlepsza koleżanka - Daisy. Jedyna wyrozumiała rówieśniczka z jej głupiej szkoły. Nie oceniała Destiny po pozorach i wcale nie uważała, że skoro jej ojciec to alkoholik, to ona także będzie zepsutym człowiekiem. Nie odziedziczyła tego toku myślenia po żadnym z rodziców. Oni nie zgadzali się, aby ich córka spotykała się z dziewczyną z marginesu społecznego, bo ściągnie ją tylko na złą drogę. Nie pozwolili jej zatrzymać się na noc, kiedy ich o to prosiła. Byli zbyt dumni, żeby przyjąć biedotę pod ich szlachecki dach.
 Minęła już pierwsza w nocy. O tej porze ulice na przedmieściach Chicago stały się puste i ciemne. Wiał lekki wiatr, a cienka bluza wcale nie ogrzewała zziębniętego ciała dziewczyny. Nastolatka plątała się po mieście, próbując znaleźć jakieś schronienie na noc. Jednak bała się zajrzeć do niektórych miejsc, bo odstraszały samym wyglądem. Zajęła ławkę w parku. Usiadła na niej i rozmyślała, dokąd mogłaby uciec, kiedy nagle przerwał jej jakiś głos.
 - Hej, lala. Co ty tutaj jeszcze robisz? - zapytał jakiś młody mężczyzna, dosiadając się na ławkę, na której siedziała Destiny.
 Po sekundzie dziewczyna zauważyła, że z drugiej strony wyszło jeszcze dwóch mężczyzn. Zbliżyli się do dziewczyny gotowi, żeby ją złapać, gdyby zechciała uciec.
 Spodziewała się czego może oczekiwać po takich osobach jak ci trzej. Ich przerażająco zadowolone pyski, zdradzały ich zboczone intencje jakby mieli napisane "gwałciciele" na twarzy. Jeszcze tylko przez to nie przeszła. Zamiast wołać o pomoc, nie ruszała się z miejsca. Było jej wszystko jedno. I tak została bez niczego. Czekała tylko aż wezmą się do roboty.
 - Dlaczego nic nie mówisz? Krzyki dziwek nas podniecają - powiedział łysy facet, który dobierał się do jej spodni.
 Nie minęło pięć sekund, a dziewczyna pożałowała, że tak łatwo się poddała i zdała sobie sprawę, że nie chce mieć do czynienia z jakimiś obleśnymi typami. Odepchnęła łysego i zaczęła wołać o pomoc, mając nadzieję, że nie jest za późno. Wierciła się we wszystkie strony, aż dwaj pozostali przetrzymali ją za ramiona. Nic nie mogło jej uspokoić.
 Dziewczyna miała szczęście. Nie zdawała sobie sprawy, że ktoś od dłuższego czasu ją obserwował i jak tylko zobaczył nieprzyjemną sytuację, ruszył do akcji.


Pierwszy rozdział:)
Kto chce być powiadamiany, niech mi napisze w komentarzu:D

10 komentarzy:

  1. Czyżby nieznajomym był "psychopata", który ją śledzi ? Chociaż pewnie nie, a ja mam wybujałą wyobraźnie :D Dobrze się czyta, fajnie, że tak dużo :). Czekam na następny. Mnie możesz informować o nowych rozdziałach ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej, fajnie się zaczyna. Czekam na dalszy rozwój akcji : )Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mother of god... Dawno czegoś takiego nie czytałam. Opowiadanie zaskoczyło mnie, tym bardziej, że miałam do czynienia z twoją wcześniejszą twórczością, nieco inną. To opowiadanie nie zawiodło moich oczekiwań, wręcz przeciwnie, zobaczyłam twoją wszechstronność;)
    Chciałam udusić przez monitor tego pijackiego grzyba, po prostu ludzie w takich nałogach i tak traktujący swoje dzieci nie mają mojej sympatii...
    Zdenerwowali mnie też rodzice Daisy(na szczęście ona jest inna, uff...). ,,Szlachta'' się znalazła. Znam kilka takich fałszywych osób. Brzydzę się ich towarzystwem, hehe;)
    Destiny zyskała natomiast mój podziw. Mimo tego wszystkiego potrafiła znaleźć w sobie siłę. To jest optymistyczne. Ciekawe, kto pomoże dziewczynie... Już nie mogę się doczekać... Szybko dodawaj rozdziały, ja zawsze je przeczytam;)
    Pozdro i życzę weny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sądziłam, że Destiny odważy się uciec z domu, nie chcę nawet sobie wyobrażać co musi przeżywać. Nie dość, że żyję w strachu przed tym kolesiem w glanach to jeszcze ma takiego ojca.
    Rozdział świetny ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. hej, hej.
    Weszłam tutaj, bo zostawiłas na moim blogu komentarz, i powiem Ci, że nie załuję. Zaciekawiłaś mnie. Już w pierwszym rozdziale coś się dzieje a ja to uwielbiam wręcz.
    Ale teraz skupię się na rozdziale. Matko, i pomyslec, ze takie sytuacje zdarzają sie w realu. Ojciec alkoholik, itp. To powinno być surowo karane, a nie! Ech, ale to Polska, marne prawo i w ogóle.
    Ale czemu zakończyłaś w takim momencie co? Kim jest ten mężczyzna w czarnym płaszczu? Kto ja od dawna obserwował? I widze, że ma jakieś tajemnicze zdolności.
    już nie moge doczekać się nexta! Dodaje do polecanych, jak nie masz nic przeciwko ;)
    pozdrawiam.
    try-to-go.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no... Zaczyna się ciekawie.
    Niestety ale takie patologiczne sytuacje zdarzają się coraz częściej, a pracownicy OPS nie zawsze mają środki i możliwość podjęcia jakichkolwiek działań. Wbrew pozorom też mają czasem "związane ręce" :(
    Widziałam wiele, a Ty opisałaś to bardzo realistycznie. Świetna robota.
    Czekam na kolejny rozdział :)

    PS. Facet, który śledził Destiny jest coraz ciekawszy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Dziękuję za odwiedziny na moim blogu :) Na pewno poinformuję cię o nowej notce :)
    W wolnej chwili z chęcią przebrnę przez twoje opowiadanie i je skomentuję :) Póki co dodaję do linków i obserwowanych ;)
    Pozdrawiam
    [arkana-cierpienia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  8. hej, u mnie nn.
    Pozdrawiam i zapraszam ;)
    try-to-go.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Boże, to naprawdę musiało być okropne... Nie dziwię się Destiny, że uciekła. Też bym to zrobiła, ale pewnie dużo wcześniej... I faktycznie miała wiele szczęścia, że ktoś ją obserwował i postanowił pomóc.
    Rozdział możesz zaliczyć do udanych ;) Jako pierwszy musiał być mocno opisowy i doskonale sobie z tym poradziłaś - należy wprowadzić czytelnika w swoje wyobrażenie o tym, co się pisze. Wielu opowiadaniom tego brakuje :) U ciebie czytelnik dowiedział się chyba wszystkiego, czego mógł sobie zażyczyć. No, prócz wyglądu dziewczyny ;) Tego mi zabrakło, gdy próbowałam sobie wyobrazić w głowie całą sytuację.
    Z niecierpliwością będę czekała na kolejny i proszę, byś informowała mnie o nowych notkach ;) (w gąszczu powiadomień bloggera coś może mi niekiedy umknąć).
    Jeśli chodzi o język to znalazło się trochę błędów. Głównie stylistycznych, kilka interpunkcyjnych i literówek ;) Nie są to jakieś wielkie, rażące błęd, które zniechęcają do czytania, więc nie będę ich wymieniać ;) Jedyne co powinnaś poprawić w edycji notki to dwie literówki:
    "ze miesięcznej" - z miesięcznej ;)
    "odepchnąć ją" - odepchnął ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)
    [arkana-cierpnia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mogę się doczekać nowego rozdziału.

    u mnie już jest
    http://the-dark-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń